O trzech Królach z Huty Dąbrowy

 

Było w Hucie trzech Królów: Jakub, Stacho i Maćko. Strasznie się nie szanowali i zawsze razem chodzili.

Po drodze do karczmy, na nizinie, była studnia szeroka, ale niewysoka. Raz Króle popili sobie dobrze i szli do domu; jeden szedł naprzód, drugi za nim, trzeci na ostatku. Doszedł pierwszy do studni, maca: cembrowina była niska, pomyślał sobie, że to płot, przełazi i buch do wody.

Studnia była płytka i nic mu się nie stało, ale krzyczy:

-Bracie, ratuj!

A drugi:

-Gdzie jesteś?

-Ano tutaj!

-To i ja za tobą!

Już dwóch siedzi i krzyczą obaj:

-Bracie, ratuj!

A trzeci szuka ich i nie może znaleźć.

Jak ich znalazł, myślał też, że lezie za płot i wlazł za nimi. Teraz krzyczą we trzech:

-Ratuj, kto w Boga wierzy!

Słyszał to Dąbski, przeżegnał się i pyta:

-Kto tu?

Oni:

-Króle!

-Ilu?

-Trzech!

Na początku się przeląkł, ale powyciągał ich za łby i poszli wszyscy do karczmy i pili do dnia.

„Literatura Ludowa”, Nr 2-3, rok IV, Warszawa 1960

opowiedział Jan Pietrzak ze wsi Huta koło Łukowa, spisała Jadwiga Biaduń