Dawno, bo ponad 200 lat temu, na ziemi łukowskiej w miejscowości Wojcieszków mieszkał z rodziną hrabia Wojciech Suchodolski. Miał on żonę Petronelę i sześcioro dzieci: dwóch synów i cztery córki. Żyło im się tutaj spokojnie i dostatnio. Posiadali liczne dobra, wybudowali tu młyn, gorzelnię, tartak, cegielnię, zamieszkiwali w pałacu. Hrabia Wojciech był posłem sejmu czteroletniego oraz konfederatem barskim. Żona Petronela zajmowała się wychowywaniem dzieci.
Można by rzec, że nie brakowało im nawet ptasiego mleka. Jednak rodziców dręczył smutek z powody córeczki Barbary, była ona od urodzenia niewidoma. Rodzice nie pogodzili się z kalectwem córki i przez lata szukali dla niej pomocy u najwybitniejszych lekarzy. Z czasem nadzieja na wyzdrowienie córki zgasła.
Dziewczynka znajdowała się pod stałą opieką niani i właśnie z nią często się bawiła. Mała Barbara lubiła także przebywać na łonie natury. Poznawała tam rzeczy, których nie mogła zobaczyć, ale za to mogła usłyszeć, dotknąć lub poczuć. Często spacerowały z nianią po łąkach, które niewidomej dziewczynce dostarczały właśnie tych niewidzialnych doznań. Pewnego dnia podczas wspólnej zabawy na łące w miejscowości Szczałb dotarły do źródełka. Barbara znużona zabawą chciała tam odpocząć. Niania podeszła z dziewczynką do źródełka, uklękła przy nim i zaczęła przemywać twarz małej. Zdziwiła się zobaczywszy jak Barbara pociera rączkami oczy, wydawało się jakby woda je podrażniała. Wyjęła chustę by otrzeć dziecięcą twarzyczkę. Nim jednak zdążyła to zrobić, dziewczynka wykrzyknęła „Nianiu, ja ciebie widzę!”. Opiekunka zachwycona a zarazem przerażona owym wydarzeniem zaprowadziła czym prędzej Barbarę do rodziców. W domu małej hrabianki zapanowała nieopisana radość. Rodzice od razu odkryli w tym zdarzeniu palec boży i aby podziękować Bogu za jego miłosierdzie, postanowili wybudować kościół. Jak powiedzieli, tak uczynili. W 1817r. hrabia Wojciech Suchodolski wybudował w Szczałbie, nieopodal źródełka, drewniany kościół a z gruszy rosnącej przy źródle nakazał wyciosać krzyż i ustawić go w tymże kościele.
W miejscu, w którym wypływało źródełko wybudowano studzienkę, z której do dzisiaj ludzie czerpią wodę wierząc, iż ma ona uzdrawiającą duszę i ciało moc. Z racji tego, że cud dokonał się w piątek – tego dnia właśnie w miesiącu maju, co roku odbywają się tutaj nabożeństwa odpustowe, na których gromadzą się okoliczni mieszkańcy.
Magdalena Mitura