Działo się to ponad 50 lat temu. Mieszkaniec wsi Biardy pewnego zimowego poranka wyruszył do Łukowa. Miał do załatwienia w mieście jakieś urzędowe sprawy, więc przygotował wóz, zaprzągł konia i ruszył w drogę. Było bardzo wcześnie, słońce dopiero wstało a okoliczne pola ukrywały się w tabunach mgły.
Chłop poganiał konia. Zależało mu, aby jak najszybciej dotrzeć do urzędu, bo – wiadomo – kolejki i cały dzień zmarnowany. Koń parskał wesoło, postukiwał kopytami i raźno biegł przed siebie, tak że gospodarz nawet nie musiał go poganiać. Zupełnie jakby rozumiał, że w urzędzie najlepiej załatwiać sprawy z samego rana.
Kiedy dotarli do lasu za Okninami, drogę spowiła gęsta mgła. Koń zwolnił, a woźnica uważnie spoglądał na drogę. Jednak w pewnej chwili zwierzę zatrzymało się i żadną siłą nie chciało ruszyć. Chłop zdenerwowany trzasnął batem – najpierw nad końskim grzbietem, a kiedy to nie pomogło, zamierzył się i już miał ćwiknąć po zadzie, gdy kilka kroków przed wozem zauważył owiniętą chustą kobiecinę. Włos zjeżył mu się na głowie. Nie przypominała nikogo, kogo znał. Chyba nie była z okolicy, ale było w niej coś takiego, co kazało mu stać i patrzeć..
– A czego tam? – chciał zapytać, ale głos mu ugrzązł w gardle. Kobieta spojrzała na niego smutno i pokazała ręką w las. Chłop powędrował wzrokiem w gęste przydrożne krzaki, ale nic szczególnego nie zobaczył. Gdy chciał zapytać, co tam ma być – kobiety już nie było.
Postanowił ruszyć dalej, jednak koń uparcie parskał, rzucał łbem i ani drgnął. Ostatecznie mrucząc pod nosem, zlazł z wozu i obejrzeć, co w tym lesie pokazywała mu nieznajoma babina. Nie uszedł daleko, kiedy spostrzegł małe, kilkuletnie dziecko przywiązane do drzewa. Lekko okryte drżało z zimna. Zaskoczony tym odkryciem, w pierwszej chwili nie wiedział co począć. Przeciął sznurki i zabrał dziewczynkę na wóz. Okrył ją derką i pojechał do miasta. Najpierw do szpitala, potem na milicję.
Okazało się później, że małą dziewczynkę porzucił w lesie własny ojciec. Po śmierci żony ożenił się ponownie, ale macosze nie potrzebne było obce dziecko. Historię tę opowiedział mojej babci jej ojciec. Kim była tajemnicza kobieta w lesie? Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Wierzył jednak, iż to duch matki ratował swoje dziecko przed niechybną śmiercią. Matczyna miłość ocaliła życie dziewczynki. Jednak za każdym razem kiedy przejeżdżał obok tego miejsca w lesie czuł, że stało się tam coś niezwykłego.
Justyna Kucharzak