Jadę raz na targ, a żaby zaczynają jargotać i jedna mówi:
-Zdun, zdun, zdun! – jak to żaby jargoczą. Mnie się wydawało, że ona mi się sprzeciwia. To ja wziąłem jedną doniczkę i chciałem ją uderzyć. Nie trafiłem. Drugą wziąłem i też nie trafiłem. Za trzecim razem trafiłem ją. Jak ją uderzyłem, to dopiero powiada:
-Majster.
Dopiero mi się to podobało, że jestem majster, a nie zdun. Ujechałem dalej, to samo:
-Zdun, zdun!
Po drodze wyrzuciłem pół woza doniczek. Przyjeżdżam na targ. Sprzedałem doniczki, ale mało pieniędzy przywiozłem do domu. Żona z wałkiem do mnie:
-Gdzieś ty pieniądze zadział?!
Ja dopiero jej opowiadam.
-A ty głupi – powiada – coś ty zrobił? Szkoda twojej roboty – powiada. – Żaby, jak to żaby, jargocą, a tyś myślał, że się tobie sprzeciwiają.
Dionizjusz Czubala, Marianna Czubalina, „Anegdoty, bajki, opowieści garncarzy”
Opowiadał garncarz Wacław Horoszkiewicz z Łukowa, zapisane w 1972 r.